środa, 29 lipca 2015

Środa 29 lipca..a u mnie remont domu dalszy ciąg


obrazek z sieci

Wczoraj byłam tak zmęczona że nie słyszałam dzwonka do drzwi kiedy późnym popołudniem moja Synowa przyniosła ogórki z ich ogródka. A w nocy spałam jak suseł,  teraz czekam na Pana Fachowca od ścian i praca zacznie się w korytarzu  bo  końca dziś jeszcze chyba nie będzie. Ściana wysoka, tam tapetę kłaść to prawie akrobacja. Wiem coś o tym, bo lata wstecz sama tam tapetę kładłam.

Muszę dziś wyjść na zakupy, bo mi kawy sypanej zabrakło ,a Pan Stanisław innej sobie nie życzy. Po za kawą podobno nic innego nie pije. Nie znam Go więc Jego sprawa. Choć najzdrowsze takie picie takich ilości kaw(mówi że i 16 kaw na dzień) nie jest. U mnie tyle nie wypija na szczęście
.
 Mam tu wodę mineralną ale nie chce, pepsi to pije, wiec kupić też muszę. Ja rano piję kawę instant z mlekiem ale tej Pan Stanisław nie pije.. No to na razie tyle jak na początek dnia tu napisałam. Może jeszcze w ciągu dnia coś dopiszę, a pogoda dziś pochmurna i trochę pada. Ale przynajmniej już tak nie wieje jak wczoraj, choć pogoda była przez cały czas słoneczna..

przyszedł już, i o kawę prosi, coś jeszcze wyskrobię i na pierwszą mu wystarczyć musi, a ja tu zmykam na jakiś czas..ale wrócę dziś jeszcze

Teraz jest godz 11,35 i już zrobiłam zakupy w naszej Biedronce. Dobrze że mam tą torbę na kółkach bo niestety, ale to co kupiłam było bardzo ciężkie. Taki kawałek arbuza, siatka cebuli , cukier, butelki, olej, i pepsi , moje śniadaniowe banany, to wszystko waży i udźwignąć już nie takie dla mnie proste. Kiedyś prosiłam młodych by samochodem zakupy z nimi zrobić, i zawsze mi pomogli. Ale wolę być samodzielna i pod tym względem tak długo jak tylko się da. 
Widzę jak teraz mój biedny Brat ma to swoje życie . Okropnie być od innych zależnym. Pomagają mu to prawda. Ale On mieszka sam. I tylko jego wierna sunia jest przy nim. Herbaty mu nie zrobi, i nie pomoże w razie problemów ze wstawaniem wstawać by przejść chociażby do WC. Mógłby mieszkać u swojej Córki, ale nie chce.. ech życie...

Archiwum bloga