środa, 10 czerwca 2015

To i owo

Właściwie miałam zamiar dalej pobuszować po Gliwicach ale sobie to daruję. Może kiedyś do tego powrócę.

Rano zabrali z pod mojej posesji 3 worki z odzieżą  które  wysegregowałam z moich szaf. A jeszcze muszę się pozbyć tego czego już nie noszę. Ale to już następnym razem jak ogłoszą zbiórkę odzieży w naszej dzielnicy.

Dziś 10 i każdego miesiąca podaje zużycie gazu do gazowni przez telefon. Teraz mam zerowe zużycie a to cieszy  mój portfel.

Za to dziś kupiłam podobno lepszą (i droższą) karmę dla mojego teraz tylko już jedynego kota która rzeczywiście została do końca zjedzona. (ONA, jednak wnuki wołały na nią,, tygrysek" i tak juz zostało).Żal mi się kotki zrobiło bo po stracie mojej kotki ,,Znajdy", która była mamą Tygryska,kotka straciła apetyt, i najwyraźniej odczuwała boleśnie tego że Znajdy już nie ma. A mówią że koty to samotniki.

Powinnam pójść do ogrodu popracować, ale jakoś ochoty brakuje mi od kilku juz dni, za to jak nigdy dostałam ochotę na coś słodkiego, i upiekłam sobie z 2 jajek mały biszkopt. Nie pamiętam kiedy ostatni raz piekłam.

Ach jak mi smakowało. Z truskawkami i bitą śmietaną. Jednak nie ma to jak własny wypiek hehe..

A przepis banalnie prosty.

2 jajka
1/2 szklanki cukru
1/2 szklanki mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 budyń u mnie tym razem śmietankowy

Wsypałam wszystko do miski pomieszałam chwilkę mikserem i do prodiża( mój prodiż pamięta czasy Gierka i tylko zawsze w nim biszkopty piekę)

Kawałek takiego biszkoptu + łyżka bitej śmietany w sprayu i kilka truskawek to nie wiele kalorii, a smakowało jak niebo w gębie hehe

Dla mnie starczy taki biszkopt na cały tydzień po południu do kawy. Zostawiam suchy  a potem kawałek na talerzyk , na to truskawki , śmietana w sprayu ale to juz pisałam hehe








Archiwum bloga