czwartek, 6 czerwca 2013

Co za pech, no nie?

To już dziś 6 czerwca.

Kuchnia dalej wygląda jak na ostatnim tu zdjęciu, bo syna wczoraj nie było widocznie poszedł do innej fuchy  buuu.



 Dokucza mi coś w oskrzelach, ale termin do specjalisty jeszcze nieuzgodniony. Niby specjaliści są ,ale prywatnie, jak już  A u Pani Reumatolog jak na złość wszystkie moje stawy zadziałały bez zarzutu(he he) i tylko kciuk lewej ręki był wyjątkiem ,bo nie chciał dotykać serdecznego paluszka w lewej ręce, w związku z czym jedynie jakieś tabletki i wizyta następna 6 lipca. A dziś znów czuję ten wredny prawy bark. Co za pech, no nie? Idę do apteki . Jak na razie nie pada. Może już wreszcie przestanie lać nam z nieba.

Dziś znów ten piątek  a ja zaspałam calutki poranek. Teraz pytanie czy jeszcze śniadanie albo już lepiej piątkowy obiad. Ale nie pada nareszcie i pójdę wprzód do apteki w naszej dzielnicy może tam lek dostanę i jakieś owoce sobie kupię. A w ogóle to u mnie jakaś pustka w moich szarych komórkach zaległa i mogę tylko zanucić zwrotkę Wojtka Młynarskiego która mi tu dziś pasuje do mojego nastroju.

Niedobrze jest, gdy nuda czyha,


Gdy takie serso już cię mierzi i odpycha,


A kiedy nawet już nie będą miały wzięcia


Szare komórki do wynajęcia

Archiwum bloga