wtorek, 20 listopada 2012

Bo jak tu nie po marudzić jak nic się nie dzieje.

To będzie dziś takie moje ble, ble.
 Siedzę jak zawsze sama i nie mam do kogo ust otworzyć,
 to chociaż tu sobie trochę postukam i po marudzę


marudzenie

Oczywiście to nie jestem ja ha ha ha ha  tylko obrazek z sieci

 Bo jak tu nie po marudzić jak nic się nie dzieje.
A może to i lepiej, bo na ogół jak już coś się wydarzy, to na ogół nie jest to coś wyjątkowo pozytywnego.

 Pozytywnym akcentem dziś jednak był telefon mojej starszej synowej . Dzwoniła z biura ,i nawet długo rozmawiała do momentu kiedy w biurze pojawił się petent, i musiała zakończyć rozmowę. Usprawiedliwiała się ,zresztą (jak wszyscy wokół że tak straszliwie wszyscy są zajęci) a ja to przecież rozumiem i usprawiedliwić się tu u mnie nikt nie musi.

 Takie jest to życie. Każdy sobie jest najbliższy.
Zresztą, jak widzę na naszej ulicy , to nie ma rodziny w której nie byłyby jakieś problemy.
 Wszędzie ludzie tylko na zewnątrz świecą oczami, bo po co też inaczej postępować, jak do pomocy i tak się nikt nie kwapi.

 A niektórzy z sąsiadów są na pewno w gorszej sytuacji niż ja. Chociaż młodsi i z rodzinami.

 Biorę jeszcze dalej antybiotyk, a i ręce choć trochę już mniej, dalej mnie bolą, ale jakoś na szczęście czasem lepiej ,a czasem gorzej sobie radzę . Koty moje są regularnie karmione, obiad dziennie świeżo gotowany, i nawet dziś udało mi się te dwa kartofle ostrugać, i pokroić kapustę chińską na sałatkę z moimi ciągle opuchniętymi sztywnymi palcami.

 A wogóle to zapomniałam napisać; że kierowca autobusu(był aż za bardzo punktualny) zatrzymał ruszający już na trasę autobus ,jak widział, że biegnę w jego kierunku, machając rękami  trochę spóźniona z siatką z  zakupami z Tesco. To nie jest takie oczywiste a raczej rzadkość u kierowców. Dziękuję ci Panie Kierowco!

Archiwum bloga