Dlaczego więc wciąż nie umiemy być doskonale szczęśliwi?
Bo wciąż żyjemy jeszcze na ziemi.
Tutaj jest czas trudu i walki.
Tu musimy każdego dnia na nowo walczyć z własnym zniechęceniem i obojętnością.
Tu trzeba codziennie wstać rano,
zorganizować dzień całej rodzinie, kupić, ugotować, sprzątnąć, podać, pocieszyć, przeczytać, ukołysać.
Trudno przy tym nie stracić cierpliwości,
trudno nie zgubić właściwego sensu swoich działań.
Trudno czasem uwierzyć,
że te tysiące drobnych czynności to właśnie tkanka, z której buduje się nasze szczęście.
I do tego jeszcze pamiętać, by wszystko oddawać Bogu,
by pytać o Jego plany względem nas.
Prosić, by zechciał się nami posługiwać.
Trudno jest czasem uwierzyć,
że nie musimy zazdrościć tym, którym wiedzie się lepiej i łatwiej.
Zobaczyć, że nasze własne małe szczęście jest właśnie największym darem, jaki otrzymaliśmy. Ucieszyć się nim, jak dziecko cieszy się z niepozornej zabawki,
którą odnalazło po wielu dniach.
Czasem po prostu trudno być szczęśliwym.
Ale nie znam innej, łatwiejszej drogi,
która by do niego wiodła.
Bo niespokojne jest serce ludzkie, póki nie spocznie w Panu.
Agnieszka Dubiel
Znalazłam to dziś w sieci. Czasem po prostu trudno być szczęśliwym