Wróciłam już i melduję się tu cała i zdrowa, jak również naładowana sporymi wrażeniami , które chyba w kilku odcinkach tu będę przekazywała, bo krótko się chyba nie da.
Jak wcześniej pisałam, przed wyjazdem moim największym problemem było wybieranie stosownego i wygodnego obioru na ten wyjazd.
Z tego powodu, już nawet chciałam zrezygnować z tego wyjazdu, bo stwierdziłam że już do tego wszystkiego jestem tak straszliwie nieporadna;- a tu żadnej pomocy od młodych, bo sami pakowali własne bagaże. (potem się okazało że moja wnuczka bez dokumentów za granicę wyjechała, i trzeba było jej te dokumenty dosłać. Na szczęście młodszy syn z rodzina jechał w te same strony więc dokumenty zabrał. ) W tym miejscu mam już nad nimi tą przewagę( doświadczona podobnym przypadkiem z mojej strony), wiec dokumenty i pieniądze zawsze jako pierwsze sobie szykuję , tak samo jak leki, i inne ważne rzeczy.
Ale wracając do ubioru ,- było tragicznie. Bo przecież panował straszliwy upał.Ale też może lać deszcz w czasie burzy Najgorzej jednak jak się cierpi na nadmiar ciuchów. Wybrałam kilka kompletów i który wybrać. Ten za elegancki, tamten za niepraktyczny. Miałam już wychodzić z domu , nagle się wróciłam i kompletnie się przebrałam.
Następnym razem będzie dalszy ciąg.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Archiwum bloga
-
▼
2012
(179)
- ► października (27)
-
►
2013
(256)
- ► października (17)
-
►
2014
(289)
- ► października (32)
-
►
2015
(319)
- ► października (25)
-
►
2016
(164)
- ► października (11)