czwartek, 4 października 2012

A moze tak grecki Gyros na obiad

http://spec.pl/kulinaria/kuchnie-swiata/przepis-na-grecki-gyros






Prawdziwy grecki gyros charakteryzuje się intensywnym smakiem, powstałym dzięki kilkugodzinnemu marynowaniu mięsa w mieszance takich przypraw jak oregano, tymianek, bazylia, rozmaryn, liście laurowe, kminek. W domowych warunkach można samemu wymieszać zioła, mieląc je lub mocno tłukąc w moździerz lub kupić gotową mieszankę przypraw. Do wykonania gyrosa dla czterech osób

Będzie potrzebne:

2 całe piersi z kurczaka lub indyka,
2 łyżeczki czerwonej słodkiej papryki,
1 łyżeczka zmielonej kolendry,
1 łyżeczka majeranku,
1 łyżeczka suszonego oregano,
pół łyżeczki rozmarynu,
1/4 łyżeczki startej gałki muszkatołowej,
pół łyżeczki zmielonego lub mocno rozdrobnionego ziela angielskiego,
4 ząbki czosnku,
sól, czarny pieprz,
olej do smażenia.
Zmieszać ze sobą wszystkie przyprawy. Piersi podzielić wzdłuż na połówki, natrzeć je zmiażdżonym czosnkiem i obsypać przyprawami. Odstawić przynajmniej na pół godziny, dobrze zostawić nawet na noc. Na patelni rozgrzać olej, ułożyć połówki piersi i smażyć z dwóch stron na dosyć mocnym ogniu. W trakcie smażenia przykryć patelnię i zmniejszyć ogień, by mięso się nie spaliło. Kilkakrotnie przewracać, by piersi dobrze obsmażyły się z dwóch stron i by nie były surowe (ok. 10-15 minut). Kiedy mięso jest gotowe, odstawić na moment, by trochę przestygło, a olej bez zostających na dnie usmażonych przypraw zlać do osobnej miseczki. Następnie ostrym nożem pokroić usmażone piersi w cieniutkie plasterki, które przełożyć na czystą patelnię i podlać małą ilością odłożonego oleju.Ciągle mieszając, podsmażać mięso przez 5-8 minut na mocnym ogniu. W trakcie smażenia można dolewać oleju, jeśli mięso będzie wyglądało na zbyt suche. Jednak trzeba uważać, by nie było zbyt tłuste. Tak sporządzony gyros podawać z frytkami, różnego rodzaju surówkami i sosami. Możliwe jest również przełożenie porcji mięsa do chlebków pita, nadzianych warzywami i polaniem tego sosem tzatziki, majonezem lub ketchupem.

W innej wersji gyrosa kroimy mięso na malutkie kawałki, marynujemy w przyprawach i smażymy na mocnym ogniu.

Gyros, z powodu intensywnego smaku, doczekał się nawet swojej wersji sałatki, której podstawą jest obsmażone w gotowej mieszance przypraw najczęściej drobiowe mięso, wymieszane lub przełożone warstwami pokrojonej kapusty pekińskiej, ogórków konserwowych, kukurydzy, pokrojonej cebuli oraz sosu z kilkoma ząbkami zmiażdżonego czosnku.
                                            
                                        **************************************************


Podobnie mięso smażę jak potrzebuję je mieć szybko.
 Dziś pewnie je nie zrobię bo ostatnio mniej jadam potraw z mięsa.
 Pewnie zrobię racuchy.
 Ale ten przepis mi się podoba i wpisuję go tu dla mnie i dla was.
 Milego dnia ja wychodzę na cmentarz. Juz za niedługo święto zmarłych buu.....

22 komentarze:

  1. Wypróbuję ten przepis , bo mi się podoba i jest chyba bardzo prosty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma tu rzeczywiście nic trudnego i pewnie będzie nam smakowało. Lubię wszystko co nie wymaga zbyt długiego stawania przy garach . Pozdrawiam Jasna8 bardzo serdecznie .

      Usuń
  2. Może i ja się odważę:) Nigdy nie robiłam ale owszem jadłam. Zawsze ten przepis wydawał mi się bardzo skomplikowany ale jak czytam tutaj u Ciebie wydaje się jednak do zrobienia:) No widzę Uleczko, że nauczysz mnie gotować:) Nigdy nie przepadałam ani za jedzeniem ani za gotowaniem ale teraz zaczyna mi się to podobać:) Pozdrawiam - axis

    OdpowiedzUsuń
  3. Wcale się nie dziwię Axis kochana bo te przepisy które tu wklejam wybieram sobie i wam bo lubię jeść a nie lubię długo siedzieć w kuchni. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznaję, przepis prosty i na pewno będzie jedzonko smaczne, bo dużo przypraw. Ja dzisiaj zaszalałam i zrobiłam placki ziemniaczane z sosem grzybowy, a grzybki z własnego podwórka. Piękne trzy kozaki mnie powitały z samego rana i dwa cudne muchomory, ale muchomorki zlekceważyłam. Niech się nadal czerwienią ze wstydu. Buziolki, Ula

    OdpowiedzUsuń
  5. Podobno muchomorki to antybiotyk dla innych roślin. Dla nas jadalne ale tylko raz hehe. Wróciłam ze cmentarza i się cieszyłam z tego że racuchy miałam kiedyś zamrożone. Nawet jadalne były. z serkiem homogenizowanym. A ten gyros wypróbuję z indykiem . Mam jeszcze zamrożone takie małe medaliony z indyka. Teraz je trochę gotuję z jarzynami a potem obsmażę tak jak tu przepis podaje z przyprawami z olejem. Zobaczę co z tego mi wyjdzie. A placki z tymi grzybami też by mi smakowały. Dobry pomysł. Pozdrawiam Azalia-;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepis smakowity, znany mi. Ale ja zrezygnowałam juz ze smażonych mięs. Siła wyższa, choc wręcz czuje zapach i smak tego kurczaka :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz nie zamrożę więcej racuchy. Po odgrzewaniu nawet były jadalne ale porem musiałam kielicha wypić bo mi coś za długo w żołądku zalegały, a teraz też jeszcze mi tak niewyraźnie jak czytam tu o jedzeniu he he. Pozdrawiam Aniu-;)

      Usuń
  7. Znam tą potrawe ,pycha ,dzis zrobiłam sobie na dwa dni zupe z dyni taki mus pycha :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeszcze taka zupę nie jadłam daj no tu kiedyś przepis Bogusiu. Uściski serdeczne-;))

    OdpowiedzUsuń
  9. Uleczko Kochana! u mnie tylko 2-ga wersja wypróbowana w postaci sałatki,ale może kiedyś zagości pierwszy przepisik podany przez Ciebie :-)). Dzisiaj byliśmy na na grzybach,samych prawdziwków w ilości ponad 50 szt.Maślaczki do słoiczków,kozaczki do zamrażarki,opieńki do słoiczków,brzozaczki do zamrażarki. Teraz sobie poczytuję i przekładam sita .Może mi to suszenie zajmie do północy,ale ja to taki "nocny marek" i uwielbiam te ciche noce ze stoperami w uszach od chrapania małżonka i ten zapach suszonych grzybów.Kocham grzybobranie,obieranie i wszystkie czynności z tym związane.Mama mówi przecież twoje korzenie wywodzą się ze wsi. Dzieki Ci Mamuś odpowiadam,bo wiele osób wywodzi się ze wsi ,a zachowują się przyjeżdzając do miasta z najgorszej "pipidówy" za pracą,dostają mieszkanie, a w sklepie mówią "poprose trzy jojka".No ale pani,czy ze wsi ,czy z miasta zawsze będzie PANIĄ....;nie przyznając się do swego pochodzenia.Takie to sę te panusie tajojki!!! Wieczorne uściskiśle ***alutka***

    OdpowiedzUsuń
  10. Tajojki hehe. Uśmiałam się serdecznie Alutka. Korzenie też mam od strony mojej babci po kądzieli. Miastowa od strony miecza. Moi rodzice już miastowi byli . Dlatego nie ma u nas tradycji grzybobrania. Moje grzyby w kuchni to pieczarki. Ale bardzo lubię zapach grzybów, a ostatnio na takim oficjalnym galowym przyjęciu zakosztowałam wspanialej grzybowej zupy, Pycha, jeszcze teraz na samą myśl o niej ślinka mi się w ustach zbiera.Odwzajemniam uściski Alutko mila-;))

    OdpowiedzUsuń
  11. Uleczko,a na wigilię jaką zupkę podajecie ?,bo u na tylko z suszonych prawdziwków z łazankami...PYCHOTKA..,jemy ją przez dwa dni świąt i karpia uwielbiamy,pierożki z grzybami i uszka z czerwonym barszczykiem .Wszystko przygotowuję sama i bardzo się cieszę,że wszystkim smakuje -:))Bużka ***alutka***

    OdpowiedzUsuń
  12. Nasza śląska wigilia zawsze odróżniała się od tej polskiej tym że była o wiele bardziej skromna przy wigilijnym stole. Nie było i u mnie nie ma aż 12 potraw. Jest rosół rybny z grzankami,karp smażony , kapusta z grochem ziemniaki piure. Kompot ,makówki i moczka. Teraz już w tych mieszanych związkach pojawia się typowe polskie danie, i u mojej synowej jest grzybowa zupa również. To szaleństwo kulinarne przesłaniające to o co faktycznie chodzi w te święta, jest tu na śląsku czymś obcym. Ale w wielu rodzinach też już szaleją z ta kolacją wigilijną. Więc nie wiem Alutka może w wielu domach tez te grzybowe jedzą, bo że pycha to nie wątpię.

    OdpowiedzUsuń
  13. Obrazek wygląda przepysznie, Uleczko:-). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od tego sa te obrazki Majka, muszą zachęcać do zrobienia sobie coś do zjedzenia. Pozdrawiam-;))

      Usuń
  14. Przez to zbratanie się pani Jesieni z wiatrem nie wychodzi na dobre mojemu laptopikowi, bo albo zrywa na amen połączenie, albo fiksuje przy wpisach komentarzy - dziś zatem i za poprzedni post...
    - Zawodzą nas tylko ludzie, wobec których mamy jakieś oczekiwania. Zranić mogą nas też tylko najbliżsi.... Bo tak naprawdę wobec innych nie mamy aż takich oczekiwań, żadnych zobowiązań itp. i jeżeli ktoś obcy, choćby nawet i niby najbliższy przyjaciel, ale coś mu "odbiło" i nas w jakiś sposób brzydki potraktował, to "wężykiem, wężykiem"- jeżeli nie da się tego wyjaśnić. Ale w rodzinie jest zawsze na dobre i złe, więc wszelkie zawirowania bolą solidnie. Moje dziecko często mi mówiło, że jestem w jego ocenianiu czasam zbyt surowa, więc odpowiadałam mu, że tylko najbliżsi są w 100% zawsze szczerzy - choćby i do bólu, bo nie mają żadnych ukrytych powodów, zawsze dbają o dobry wizerunek itp. Ale i każdy w rodzinie ma te same obowiązki i prawa.
    A dziś... jadłam tą sałatkę gyrosa, ale raczej jako nowinkę, bo zrobiła synowa. Wolę jednak bardziej warzywnie i raczej muszę unikać smażeniny, bo potem rapacholinek! Zresztą... jest tak wiele potraw polskich, regionalnych, których nie udało mi się spróbować i z nimi chciałabym poeksperymentować, a także wrócić od czasu do czasu do prostej kuchni naszych babć i rodziców, ale jakże smakowitej. W dzisiejszych przepisach zbyt dużo składników nie z naszych ogrodów czy sadów /np. oliwki, kapary itp./, a to już wiadomo,że nie jest świeże skoro z innej strefy klimatycznej. Wychodzę z założenia, że "cudze" jadło można próbować, ale nasze organizmy są stąd i stąd powinny być produkty... inaczej kształtował się system trawienny Eskimosa, a inaczej Meksykanina... jesteśmy mieszanką genów z naszej przeszłości przecież. A dzisiaj zrobię sobie sakiewki drobiowe z farszem pieczarkowym! I buraczki! - Pozdrawiam serdecznie. Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chwalą cię Nina i to zasłużenie. Masz rację z tą rodziną. Niestety i rodzina nie lubi tej prawdy(tej krytycznej) jak i my wszyscy , choć tak ją w wniebogłosy chwalimy. Rzeczywiście z rodziną zawsze jest jak u ,,Starszych Panów" kiedy śpiewali,..,, że rodzina nie cieszy gdy jest ,lecz kiedy jej nie ma samotnyś jak pies". Nina jak masz problemy,że potem rapacholin, to można z mięsa na parze, a potem jakieś łagodniejsze przyprawy takie które nie szkodzą. Co do kuchni to masz rację że należy jeść to co rośnie tu u nas. Ale myślę ze to już do końca nie jest możliwe. Kiedyś nawet na własnych zwierząt i swoim nawozie wszystko uprawiali na wioskach i koło ich wyżywienia tak się zamykało. Czasy bezpowrotnie utracone Nina. Też już jestem dziś po obiedzie. U mnie dziś był dorsz z zamrażarki który starszy syn złowił na morzu w Norwegii tego roku, smażony w głębokim tłuszczu i do tego pikle ze słoika(papryka,ogórki ,marchewka) z biedronki i frytki. Teraz to popijam szklanką piwa. A kapary i oliwki bardzo często używam . Kapary pyszne w sałatce jarzynowej. Buziole serdeczne Nina-;))

      Usuń
  15. Nina pisze mądre, budujące komentarze. Czytam je jak porady psychoterapeuty. Patrząc na świat nie zakłada różowych okularów, jest realistką. Widać, że z niejednego pieca chleb jadła (pisałam już w podobnym tonie wcześniej, ale nie zawadzi jeszcze raz). Pozdrawiam Was drogie Panie złotojesiennie! Adela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Adela i ja cię serdecznie pozdrawiam . Myślę że pochwała dla Niny jest zasłużona. Dołanczam się i ja -;))Uściski

      Usuń
  16. Ha! Czuję się wezwana do tablicy... i bardzo dziękuję za taką ocenę, jest mi bardzo miło, ale tak naprawdę mój sposób wypowiedzi wynika z szacunku dla Gospodyni bloga i Grona osób tu bywających - japo prostu z Wami rozmawiam, a nie piszę /stąd i byk czasem się przyplącze/. Przecież nikt mnie tu na siłę nie przydzielił, przeciwnie - sama kiedyś wprosiłam się do Uli, gdy spostrzegłam takie ciekawe tu pogaduszki, a też lubię sobie pogadać właśnie. Szczerość to wyraz szacunku do drugiego, a każdy z nas inny, z różnych regionów kraju, z innym bagażem, ale z podobnymi problemami... przy tym bywa: "dzisiaj Twoje, a jutro moje", więc doświadczenie i rada każdego to cenne nauki.

    Dziś zrobiłam sobie dzień leniwca...
    (...) U Katiuszy dieł nie mała,
    u Katiuszy mnoga dieł,
    utrom bratu pomagala,
    kagda on kanfiety jeł... /fonetycznie, bez cyrylicy/
    Pozdrawiam serdecznie. Nina

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie Tęgo u mnie ruski choć powinnam więcej kumać wszak w szkole ruski jazyk , ale ja teochę niegramotna w tym języku jestem buu. Pomagała jeść a co to kanfliety Ninoczka przetłumacz proszę. Ten leniwiec ci się należał po tej wcześniejszej harówie. Ja dziś robiłam próbe rozpalania pieca centralnego ogrzewania węglem który kupiłam za pomocą rozpałki w płynie do grilla. Namęczyłam się i teraz wiem że bez drzewa jednak nie mam co marzyć o szybkim nagrzewaniu i rozpalaniu tego mojego pieca. Dobrze że jeszcze nie trzeba dziennie palić . Jednak wieczorem już w mieszkaniu zimno i dziś mam ciepłe kaloryfery. Jedno wiadro węgla i w domu już inaczej się mieszka.Najgorsza ta zima a ja tu sama. Ale nie pierwsza. A tamtą z tym co było ,to już wolę być sama. Jestem głodna idę jeść. Buziole serdeczne Nina

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga