niedziela, 24 czerwca 2012

Dlatego tracę czas na bloga


W realu prawie nikt już nie ma czasu na to by spokojnie siąść i posłuchać. Nawet maleńkie wnuki już wolą bajki z telewizora. A ja tak bardzo lubiłam opowieści mojego ojca kiedy z nim spacerowałam po naszych leśnych ścieżkach(to tak na marginesie z okazji dnia ojca) a potem także te opowieści z lat dziecięcych mojej babci Anny.



BAJKOWA SZKOŁA MĄDROŚCI
- czy potrzebujemy dziś jeszcze
opowiadanych historii?

Motto :
„- Dlaczego, u licha, tracisz swój czas na opowieści ?!
Narrator wiedział, że nie można zmienić świata w ciągu jednego dnia,
więc nie zniechęcał się ..."
Bruno Ferrero


 Opowiem Państwu pewną historię ... Zaczerpnięta została ona za zbioru opowieści Bruno Ferrero zatytułowanego Czasami wystarcza promyk słońca, a zatytułowana została „Narrator" :


Żył kiedyś pewien człowiek. Był biedny, ale nie miał zmartwień, cieszył się z drobiazgów, głowę wypełniały mu Marzenia. Otaczający świat wydawał mu się szary, brutalny, bez serca, o chorej duszy. Cierpiał z tego powodu. Pewnego ranka, gdy przechodził przez nasłoneczniony plac przyszedł mu do głowy pewien pomysł :
„A gdybym tak zaczął opowiadać ludziom historie?
Mógłbym przekazać im smak dobroci i miłości,
z pewnością doprowadziłbym ich do szczęścia!"
Usiadł na ławce i zaczął głośno opowiadać. Starcy, kobiety, dzieci zatrzymywali się na chwilę, by go posłuchać. Potem odwracali się i szli dalej swoja drogą. Narrator wiedział, że nie można zmienić świata w ciągu jednego dnia, więc nie zniechęcał się. Nazajutrz powrócił w to samo miejsce i znów wysłał z wiatrem najbardziej wzruszające słowa swego serca. Ludzie ponownie zatrzymywali się, ale było ich mniej niż poprzedniego dnia. Ktoś wyśmiał go, ktoś uznał za niespełna rozumu. On zaś niewzruszenie opowiadał. Z uporem wracał każdego dnia na plac, aby mówić do ludzi, ofiarowywał im swoje historie o miłości i cudach. Z czasem coraz mniej było ciekawskich i wkrótce pozostał sam, przemawiając do chmur i do cieni przechodniów, którzy szybko go mijali. Nie rezygnował jednak. Zdał sobie sprawę, że nie potrafi - i w zasadzie nie pragnął - robić niczego innego, jak tylko snuć swoje opowieści, chociaż nie interesowały one nikogo ... Zaczął mówić, mając oczy zamknięte, dla samej przyjemności opowiadania, nie martwiąc się, że nikt poza nim nie słucha. Ludzie pozostawiali go z zamkniętymi oczyma. Mijały lata. Pewnego zimowego wieczoru, podczas gdy snuł o zmierzchu jakąś cudowną historię, poczuł, że ktoś go ciągnie za rękaw. Otworzył oczy i zobaczył chłopca. Chłopak z drwiącą miną powiedział :

„Czy nie widzisz, że nikt cię nie słucha, że nigdy cię nie słuchał i nigdy cię słuchać nie będzie? Dlaczego, u licha, tracisz swój czas?"

-  Kocham moich bliźnich - odrzekł narrator - dlatego chciałem uczynić ich szczęśliwymi ...
Chłopak zaśmiał się drwiąco : I co, biedny szaleńcze, czy stali się takimi?
-  Nie, odpowiedział narrator potrząsając głową.
-  Dlaczego więc upierasz się? - spytał chłopiec nagle ogarnięty współczuciem.


-  Widzisz ... dawniej opowiadając chciałem zmienić świat ...

I zamilkł. Potem jego spojrzenie rozjaśniło się. Powiedział :


-  A dzisiaj opowiadam i będę opowiadać je nadal, żeby świat mnie nie zmienił  ...

45 komentarzy:

  1. Wiesz mój syn wymyślił że nie mam gotować dziś obiadu ,zaprosił mnie do pizerii ,troche byłam zła bo jak to niedziela bez obiadu ,teraz sie okąpałam siedze usiłuje doprowadzić moje biedne dłonie do jakiegoś wyglądu i czytam twój post ,i nagle mi przeszło do głowy że chodzi mu o to jak cały tydzień jestem zmeczona ,i sie ucieszyłam ,czekam na niego bo co niedziele jak już nie raz pisałam gra w piłke ,dzięki i pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znaczy ze nasz dziś wychodne Bogusiu ze swoim synem. E tam niedzielny obiad. Takie wspólne wyjście do pizzerii to w pełni ten i najlepszy obiad zastąpi.Po cało tygodniowym trudzie Tobie i tym zmęczonym zharatanym rękom należy się coś od życia. Uściski serdeczne-;))

      Usuń
    2. Było super ,elegancko zrobione elegancko podane elegancko kosztowało :):):):))i jestem zadowolona

      Usuń
    3. Tak te koszta w lokalach są wyjątkowo jak na nasza kieszeń ,,eleganckie".ale najważniejsze że jesteś zadowolona. A mnie się chyba mój telewizor zepsuł.ech zawsze coś musi się chrzanić.

      Usuń
  2. Witaj. Mnie nikt bajek nie opowiadał więc nie znam tego uczucia, Uleczko, ale dzisiejsi rodzice są tak umęczeni, że marzą jedynie o spokoju. Pozdrawiam i miłego dnia:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. A myślisz ze kiedyś mieli lepiej? Bajki to można sobie teraz nawet i oglądać albo poczytać. Ale tu chodzi mi o opowiadania o naszej przeszłości. A przecież tu robisz właśnie to pisząc wspomnienia o Twojej Maya przeszłości. Cieka wam czy Twoi synowie są albo byli tymi Twoimi historiami zainteresowani.A dla Ciebie przecież Twoje wspomnienia to historia Twoja i Twojej przeszłości. Często to właśnie teraz blog jest naszą ławeczką, i tu czasem nam się przytrafia jakiś zainteresowany naszymi wspomnieniami. Na całe szczęście mam tu Ciebie, masz tu i mnie Maya. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie-;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję***. O to chodzi... Mama coś tam mi opowiadała o swojej przeszłości. Niewiele, ale pamiętam. Zaczęłam się tymi sprawami interesować dopiero po 40 -ce. Tak już bywa, że historia cieszy w późniejszym wieku. Moi synowie? Nie, oni uważają,że to nudy na pudy i żyją teraźniejszością. Masz rację, Uleczko... na naszej ławeczce i z Wami, z Tobą łatwiej jest mówić o tym co było. Buziol.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo tu nam nikt nie przerywa i nawija swoje, nie dając dokończyć,i oczywiście w ten sposób daje znak ze go nasze gadki nudzą. Moje dzieci nie wykazują także większego zainteresowania przeszłością .Chyba tez winne są media.Poza tym też nie każdy potrafi ciekawie przekazywać dawne dzieje.Najlepiej to widać na lekcjach historii, zresztą tak często mijającej się z prawdą o naszej przeszłości. Bo ta przeszłość może się okazywać nie tak błyszcząca.Ale właśnie to jest najbardziej fascynujące z przeszłości. Moja teściowa nigdy nic nie powiedziała o tym że jeden z jej rodzonych braci się powiesił, przez nieszczęśliwą miłość.Po jej śmierci od kogoś z jej rodziny o tym się dowiedziałam.

      Usuń
    2. Uleczko wspomniałaś swoją teściową. Moja opowiedziała mi, że w jej rodzinie, tzn. jej babka została przeklęta przez cygankę. A to dlatego, że uciekła z jej synem, albo odwrotnie... i że każda jej córka i w następnym pokoleniu będą (dziewczynki) umierać po porodzie lub za jakiś czas. I to prawda. Co do chłopaków to prawie to samo z tym, że oni mieli ginąć w wypadku. To też prawda. Stryjek chłopaków zginął tragicznie,drugiego gdzieś posiało (ani widu, ani słychu), ojciec ich zginął trag. a czwarty zwariował. Nie potrafię tego ładnie określić i wyszło chaotycznie. Wybacz. Kiedy się o tym dowiedziałam zbladłam... Weszłam w przeklętą rodzinkę.

      Usuń
    3. Myślę że jak ktoś uwierzy w takie przekleństwo i się go autentycznie przestraszy,wówczas ono może mieć moc sprawczą Maya. Mnie też kiedyś cyganka przeklęła,za co hehe nawet do dziś już nie pamiętam. a wiesz jakie one są może jej coś dać nie chciałam, miałam jakiś swój zły dzień.Tylko pamiętam że jej zagroziłam że to przekleństwo na niej się ziści(oby nie bo i jej tak naprawdę przecież źle nie życzyłam.)Czasem jednak taki splot okoliczności o których tu wspominasz może utwierdzić w takim przekonaniu że to przez to przeklęcie te wszystkie złe wydarzenia

      Usuń
    4. Może, Uleczko:-), ale ja nie za bardzo wierzyłam. Jednak coś w tym jest: Teściowa (po moim mężu) poroniła w 7 miesiącu a była córka; jej synowej zmarła córka w 3 miesiącu życia, moja też... Zapomniałam dodać, że właśnie w tym domu, w którym mieszkałam działy się te nieszczęścia.

      Usuń
    5. Rzeczywiście bardzo dziwna historia tych wydarzeń. Są jednak rzeczy i siły które do końca nie da się rozmem wytłumaczyć.Dobranoc Maya

      Usuń
    6. Bardzo dziwna. Witam serdecznie i miłego dnia, Uleczko:-)**

      Usuń
    7. Trochę dziś za długo spalam i piję dopiero poranna kawę. czekam na szklarza który wymierzy mi szybę która trzeba na nowa wymienić bo młodym kawałek z niej się wybił. Tobie także miłego dnia Maya

      Usuń
    8. Dzięki:-). Ja od rana zasuwam w ogródku. Wykopałam wszystkie irysy, wyrwałam stare truskawki a teraz przekopuję... Uciekłam, bo upał nie do zniesienia. I pomyśleć, że w nocy padało, ech... leje się ze mnie. Szklarz przyszedł?

      Usuń
    9. Szklarz był i w przyszłym tygodniu mam zapewniona nową szybę. U nas nie jest dziś za gorąco ale ja jeszcze w ogrodzie nie byłam,ale się zdenerwowałam bo przyszły zaległe upomnienia za wodę z groźba że mi wodę odetną. Młodzi mi rachunki chyba nie zapłacili. zdenerwowałam się. Mam nadzieje że to jakaś pomyłka. cieszę się Majka że się wreszcie wyprowadzili

      Usuń
    10. Cieszysz się? Czasem lepiej być samą i bez problemów niż odwrotnie:-)

      Usuń
    11. Z jednej strony podziwiać ich trzeba że pomimo młodego wieku już mieszkają we własnym domu , małym i niewykończonym ale za to bez kredytu. Zamieszanie z nimi było co niemiara,z dwójka małych dzieci to już nie dla mnie na dłuższą metę. Z córka znów będziemy w zgodzie jak nie będziemy pod jednym dachem.

      Usuń
    12. He he macie oboje mocne charaktery i trudno jest Wam się dogadać. Z moim Starszym mam podobnie, he he. Chyba nie muszę przypominać, że z rodziną wychodzi się najlepiej na zdjęciu, co? Miłego dnia.

      Usuń
    13. Maya z moja córka dzieli mnie także ta duża różnica wieku. Ona ma dopiero 31 lat. Ja w jej wieku nawet jeszcze dzieci nie miałam. Nie będzie jej łatwo tam na wsi samej bez rodzinnej pomocy. Ale mają co chcieli. Pozdrawiam Majka i wzajemnie miłego dnia

      Usuń
    14. Będzie musiała dać sobie radę. Niestety:-). Nie można przecież cały czas trzymać się matczynej spódnicy. Faktycznie, duża różnica wieku to spory stres dla Was obojga. Wiem, znam to. he he... Buziol i spokojnego wieczorka tym razem.

      Usuń
  5. Ulcia, bardzo mądra przypowieść. Tak powinno być, że jeśli my nie możemy zmienić tego co wokół, to przynajmniej sami nie dajmy się zmienić.
    Ja miałam to szczęście, że rodzice i dziadkowie bez przerwy nam coś opowiadali. A to o swoich młodych latach, o rodzinnych historiach, a to bajki jakie znali jeszcze z dzieciństwa, a potem już sama czytałam bratu. Mama bardzo dbała o książeczki z bajkami, chociaż mieszkaliśmy na wsi,zawsze skądś przywoziła książeczki. A gdy byłam nastolatką i nie mieszkaliśmy już u dziadków, to każde wakacje czy ferie spędzaliśmy z bratem u babci, a wieczorami było czytaniem bajek i różnych legend. Ja czytałam, a dziadkowie i brat słuchali. Babcia najbardziej lubiła słuchać baśni Andersena. Zawsze sobie przy nich popłakiwała. Wiesz, że to były najpiękniejsze chwile. Pamiętam je jakby to było wczoraj. Będąc dzieckiem, lubiłam chodzić z babcią w pole, do lasu na grzyby. Babcia znała tyle niesamowitych historii, a ja uwielbiałam ją słuchać.
    Moje dzieciaki też nie zasnęły bez bajki. Czasem mi się nie chciało czytać, to zmyślałam. Kiedyś zaskoczyła mnie córka, bo mi przypomniała niektóre moje opowieści i śpiewane piosenki, chociaż ja już dawno zapomniałam o czym to było.
    Masz rację, blogi, to takie nasze ławeczki, zawsze można na chwilę przycupnąć i pogwarzyć z kimś albo tylko prowadzić monolog. O, kurcze, ale się rozpisałam.
    Buziole słoneczne posyłam. Głowa do góry,Uleczko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się Azalia że sprowokowałam obszerniejsze komentarze które ja uwielbiam bo to przecież takie nasze spotkania tu na blogach i wymiany naszych myśli i poglądów na sprawy które nas interesują.Mój starszy syn był jako male dziecko niejadkiem(aż śmiać mi się teraz chce jak teraz widzę na jak wielkiego chłopa wyrósł)i bez bajki nie chciał jeść. Ale pod warunkiem że to była bajka o smoku wawelskim. Tak do perfekcji ją opanowałam że nawet jeszcze po tyli latach, dziś potrafię ją słowo w słowo odtworzyć . Pozdrawiam serdecznie. Ps Głowa do góry pomimo że szyja brudna hihi

      Usuń
  6. Witaj
    Jak Ci wiadomo zamieszczam takie przypowieści na blogu od dawna. Mądrości ludzkie, to skarbnice bez dna :)
    Pozdrawiam na miły tydzien :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja także serdecznie pozdrawiam i miłego tygodnia życzę Morgana

    OdpowiedzUsuń
  8. Teksty Ferrero są piękne i mądre. To wielki myśliciel. Myślę, że każdy coś znajduje dla siebie. Co do tego tekstu - świata nie zmienimy, obysmy tylo nie dali się zmienic, obyśmy pozostali sobą. Całuję, Uluś :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Gaja nie ma takich możliwości byśmy się nie zmieniali. Wszyscy się zmieniamy. Ja na pewno nie jestem już taka jak jeszcze nawet rok temu.Nawet powiem Ci że bardzo się zmieniłam.Czasem sama sie sobie dziwię że aż tak bardzo Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że jesteśmy inni, chodzi mi jednak o to, aby życ zgodnie z własnymi poglądami, nie dac się zwariowac, nie dac się ponieść. Byc sobą, naturalnym, bez zagrywania i pozerstwa.

      Usuń
    2. Wiem o co Ci Chodzi Aniu ,i tu się z Tobą zgadzam. Kiedy się wychodzi w ten świat do ludzi, czasem dla własnego dobra i bezpieczeństwa, jakaś maska nawet jest konieczna. Podobnie jak nasz strój. Ja tu w moich pieleszach mogę sobie już teraz pozwolić na to by być już tylko sobą,z moimi poglądami.Pozdrawiam cieplutko

      Usuń
  10. Wiesz Ula, teraz dzieci od małego mają natłok różnych informacji. I dlatego warto spisać swoje wspomnienia i zostawić swym dzieciom, które gdy już przekroczą 50 rok życia zaczną szukać swych korzeni, dociekać skąd są, kim byli dziadkowie, wujkowie, ciotki. Spisać, nagrać na dysk zewnętrzny, włożyć do koperty i zrobić z tego prezent na któreś urodziny.
    Bierz się do pisania!
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Masz racje Anabell. Może tak trzeba będzie zrobić. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  12. Zmienić świata nie można ale można próbować zachować siebie tak dalece jak tylko się da.Niestety my też się musimy zmieniać czy tego chcemy czy nie, dobrze jeśli te zmiany pozwalają nam spojrzeć w lustro bez obrzydzenia.Serdeczności Uleczko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to. To spojrzenie na siebie w lustrze. Zewnętrznie także widzę zmiany,bo szczególnie jak w lustro popatrzę i zamiast siebie widzę twarz mojej mamy. Pozdrawiam Hanna serdecznie

      Usuń
  13. Przypowieść bardzo mądra i pouczająca. Cóż teraz jest po prostu brak czasu na rozmowy, każdy zabiegany jest. I to jest wielkie nieszczęście, czas się zatrzymać i posłuchać siebie nawzajem. Pamiętam jak swoim wnukom czytałam bajki, ale oni woleli oglądać je w TV. Oczywiście dzisiejsze bajki są też pełne przemocy, ale takich nie pozwalałam im oglądać, mówiąc: - cóż to za durnowata bajka" ...
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. JaGa ja też nie pojmuję te obecne filmy dla tych najmłodszych. Po prostu mi się nie podobają. Myślę także że to zabieganie to pewnego rodzaju wymówka. Ludzie są chyba coraz bardziej nieufni nawzajem siebie, i nieszczerzy nawet wśród najbliższych to już obserwuję. Pozdrawiam JaGa cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  15. Twoja przypowieść przypomniała mi czasy gdy w telewizji były dwa kanały dla dzieci tylko dobranocki i gdy tato mój opowiadał nam swoje historie. Człowiek wtedy mało słuchał a dzisiaj żaluje, że uciekły historie nigdzie niespisane często już zapomniane. Dzisiaj ludzie nie tylko nie potrafią słuchać ale co za tym idzie nawet ze sobą rozmawiać. Pamięta jedna bajkę, ktorą opowiadał mi tato o koźlątkach nieposłusznych, którą ja opowiadałam później swoim dzieciom i mam nadzieję one opowiedzą ją swoim. Bajka jakich się dzisiaj nie opowiada:(( a szkoda:(( Pozdrawiam- axis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz Axis ja to juz dawno obserwuję. Szkoda że tu trzeba szukać ludzi którzy przeczytają to co my moglibyśmy tak opowiadać w realu, a takich co w realu jak na lekarstwo, bo wolą jak my, komputer i telewizję. Błędne koło jednym słowem. Pozdrawiam cieplutko

      Usuń
  16. Uleczko, podobno nasz pobyt tutaj służyć ma wzrastaniu w cnotach. Niestety, wystarczy obserwować małe dzieci, dobre i kochane, a wskutek różnych wpływów, jakby im się pogarsza.
    Niemniej, warto dążyć ku lepszemu (wiem, że to truizm). Trudne to bardzo dla mnie. Buziaczki dla Ciebie- Zosia

    OdpowiedzUsuń
  17. Ano tak juz jest Zosia. Nie możemy juz być jak te dzieci bo by nas wilki przebrani w owcze skóry w mig pożarły. A ku lepszemu oczywiście, jak najbardziej, i ja jestem za. A jak Twoje wnuki lubią jak im opowiadasz coś z dawnych czasów, albo jakieś inne historie i one Ciebie lubią słuchać to się możesz zaliczyć do szczęściarzy Celka. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  18. Małe jeszcze te moje zajączki, ale ja akurat przez przypadek mam spisaną rodzinną historię (konkurs), a nawet wykonałam ilustracje(!). Jedno wydarzenie jest prawie filmowe i jestem w kontakcie z pewnym znanym reżyserem, ale nieco straciłam zapał do tej sprawy- Zosia

    OdpowiedzUsuń
  19. To mnie zaciekawiłaś!!! Czemu ta utrata zapału. Napisz proszę!!

    OdpowiedzUsuń
  20. W skrócie: zachorowała żona reżysera i niestety zmarła, więc duże opóźnienie. Poza tym, mimo iż miałam błogosławieństwo samego abp Nossola, musiałabym jeszcze wiele dróżek "wydeptać", ale nie żałuję, bo przy okazji rozmawiałam z "Wielkimi". Ciągle gonię czas, no a np. do Uleczki lubię zaglądać bardziej niż np. dzwonić po fundacjach, Urz. Marszałk. itp. Ale jeszcze nie zrezygnowałam i mam kontakt z innym znakomitym reżyserem młodszego pokolenia. Z tym że prawda jest też taka, że propozycji scenariuszowych jest multum. Ja zawarowałam na tym, iż byłby to pierwszy film fabul. zw. ze Śl. Op. i mógłby też wzbudzić zainteresow. w Niemczech, ale musiałabym się b. spiąć i działać a... no zobaczę... Pa- Uleczko!- Zosia

    OdpowiedzUsuń
  21. A może miałabym nawet kogoś kto mógłby pomóc.

    OdpowiedzUsuń
  22. To b. interesujące Uleczko! Wróciłam z robótki, a tu taka nowina. Napisz coś więcej, proszę Cię!- Zosia

    OdpowiedzUsuń
  23. Jak syn powróci z Norwegii to się odezwę na mailu.Na razie:)

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga