niedziela, 13 maja 2012

Tutaj nie było nic niezwykłego. ani żadnego spisku, ani żadnych cudów. Zachód na siłę chciał Grecję w swojej strefie wpływów więc przymykało się oczy na ich szachrajstwa. Sami Grecy z kolei cały czas głosowali na ludzi, którzy obiecywali im coraz większy socjal. PKB wzrastał bo rosły wydatki rządowe Grecji. Przecież ten kraj wydaje bajońskie sumy nie tylko na socjal, ale i na armię. Od rządu wszystko było za darmo, niepłacenie podatków było narodowym sportem tak samo jak wyłudzanie różnych świadczeń. Połowa demonstrujących burzy się tam przecież przeciwko odebraniu wyłudzonych świadczeń, które były sposobem na życie całych rodzin. Sytuacja Grecji pogarszała się stopniowo i dzisiaj jeszcze nawet do końca nie wiadomo jak jest źle bo nikt się nie umie w tym syfie 30 lat kłamstw połapać.

Stopa życia przeciętnego Greka musi się urealnić. Efektywne bogactwo przeciętnego Greka musi spaść o 30-40% jeśli zmniejszą wydatki na wojsko lub o 40-50% jeśli takich zmian nie będzie. To nastąpi prędzej lub później. Zachód stara się to rozkładać na więcej lat bo jeśli Grecja zbankrutuje to kasy nigdy nie odda. A jak myślisz, czyja kasa był pożyczana Grekom? Banki to tylko pośrednicy i zarządcy pieniędzy. Jeśli kredyty okażą się niespłacalne, z banków wyparują depozyty, które były zabezpieczeniem dla kreacji pieniądza.

Tu nie ma żadnego wielkiego spisku tylko działa spychologia, myślenie na góra 2 dni do przodu i życie w przekonaniu, że zadłużać można się bez końca. Nie można - ktoś wreszcie powie dość i się okaże, że nie da się więcej pożyczać na bieżącą konsumpcję. Tak właśnie dzieje się obecnie w Grecji.

2 komentarze:

  1. Witaj Uleczko, w gruncie rzeczy nie za wiele wiemy o Grecji, i co gorsza mamy sprzeczne informacje. Ale rzeczywiście wydaje sie, że ich najpoważniejszym problemem było unikanie płacenia podatków przez najbogatszych, wolne zwody. Lekarz czy prawnik deklarował groszowe dochody, a budował wielkie wille nad morzem.
    Poza tym to też polityka zagranicznych banków, które bez opamiętania udzielały kredytów, w przekonaniu, że w obecnych czasach nie obowiązuje ich żadna odpowiedzialność i że są za duże, żeby upaść.
    No, i jednak lichwa, bo skoro jest wspólna waluta, to obligacje każdego kraju powinny być oprocentowane tak samo. Z jakiej racji biedniejszy kraj, który nie jest w stanie zdewaluować waluty ma ponosić wyższe koszty spłaty kredytu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Mario, wiesz naprawdę się boję, jak widzę mojego młodszego syna jak mu ciężko teraz spłacać zaciągnięty kredyt na dom, a przecież aż tak wielki nie brał, bo złota rączka z niego i dużo wykończenia sam sobie zrobił. Może teraz żałuje jak widzi że i bez kredytu młodzi sobie z budową radzą ale już dom mniejszy i wewnątrz także sami robią wykończenie. To samo myślę dzieje się w państwie.
    Bez dobrego gospodarza tak się potem dzieje jak teraz w Grecji.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga